WItamy w naszej nowej serii wywiadów z osobami neuroróżnorodnymi. TYm razem miałam przyjemność rozmawiać z Patrycją, która jest psychologiem, prowadzi profil Pracownia Psychoedukacji w Neuroróżnorodności. Dziękujemy Patrycji za użyczony nam czas 🙂
MAGDA AUTYSTOWO: To zaczniemy od kilku słów o Tobie, powiedz coś o sobie i swojej pracy, ile czujesz się komfortowo.
Patrycja: Okej, a ja właśnie widzę jaki mam dziś stan, że przedstawienie się jest wyzwaniem. Więc mam na imię Patrycja, pracuję jako psycholog i psychoterapeuta (raczej w stylu indywidualnym), mieszkam z córką, mężem, przygarniętą psicą ze schroniska i kotką z ulicy, a także opiekuję się rybkami i ślimakami akwariowymi. Psychika człowieka jest czymś, co mnie niesamowicie fascynuje. Poza tym zajmuję się prozą codzienności.
Magda: Czy zawsze miałaś takie zainteresowania – w kierunku ludzkiej psychiki? Co skłoniło Cię do skierowania nauki i pracy na te ścieżkę?
Patrycja: Parałam się zastanawianiem nad powodami zachowania ludzi, których obserwowałam w nastoletniości. Niemal do końca liceum nie myślałam, żeby studiować psychologię, robiłam swoje ucząc się jak czeladnik każdego przedmiotu szkolnego i pogrążając w swoich sprawach. Znajoma, będąca w Anglii, szła na psychologię tamże i poszłam razem z nią. Zdałam maturę na minimum (w Anglii nie wiedzieli o naszych podstawach i rozszerzeniach) i wyjechałam do Bristolu, gdzie studiowałam semestr i musiałam wrócić, bo miałam sytuację konfliktową z tą znajoma, z którą mieszkałam. Przeczekałam semestr i zaczęłam studiować w Polsce.
Magda: To bardzo ciekawe, odważnie wyjechać za granice na studia! Zatrzymam się na tej zagranicy – jak się odnalazłaś na emigracji?
Patrycja: Kiedyś nie widziałam za bardzo zagrożeń i ryzyka, co się zmieniło później. Wiedziałam, że ludzie w moim wieku wyjeżdżają, więc co mnie mogło powstrzymać? Nic. Anglią byłam zachwycona, bo mogłam sobie mówić po angielsku, trochę mieszkałam z ciocią i jej rodziną. Studiowanie i praca w nowootwartej kawiarni, po prostu się działo a ja w tym byłam. Obecnie pamiętam to jak sen i trudno mi w to uwierzyć z mojej obecnej perspektywy. Jako że najwyraźniej potrzebuję mieć zwierzęta wokół siebie nabyłam królika, który mi towarzyszył. Mieszkałam i opłacałam mieszkanie w trójkę ze znajomą i jej chłopakiem. Cieszyłam się samostanowieniem.
Magda: Porozmawiajmy teraz trochę o Twojej diagnozie, myślę, że wiele z tych aspektów będzie ciekawa w tym świetle. Pisałaś na swoim profilu, że niedawno otrzymałaś diagnozę spektrum. Jak to się stało, że trafiłaś w końcu, jako dorosła, do diagnosty?
Patrycja: Tak, diagnozę otrzymałam na skutek procesu, który ruszył, kiedy psycholog z przedszkola wyłowiła moją córkę i poleciła nam proces diagnostyczny, który postawił mnie przed tym tematem. Jednocześnie jedna z osób, z którymi współpracowałam spytała mnie czy może być w spektrum na co nie umiałam odpowiedzieć, bo znałam tylko dwie takie osoby – dwoje (5cio i 12letniego) chłopców, u których bywałam w ramach pracy dla MOPSu. Były to osoby, z którymi miałam dobry kontakt zwłaszcza z tym starszym, bo młodszy był dużo mniej kontaktowy w moim odczuciu. Poszłam wtedy, rzutem na taśmę, na konferencję online Spektakularne dziewczyny (z powodu chęci zapoznania się z czym mogę mieć do czynienia) i doznałam przytłaczającego uczucia, które niemal mnie wyoutowało z pracy na 2 tygodnie. Coś we mnie drgnęło. Od tamtej pory, ponad 2 lata temu, pochłaniam książki, artykuły, poznaje wiele osób w spektrum, ruszyły diagnozy w mojej rodzinie i męża. No i chciałam wiedzieć: co ze mną? Bo to przecież niemożliwe.
Magda: Zapytam najpierw pod kątem Twojej pracy: spektrum co prawda podpada pod psychiatrię, ale psychologowie też się nim zajmują. Jak to się stało, że nie przekazano Ci wiedzy o spektrum na studiach, na przykład? To chyba dość typowe wśród psychologów – wiele osób w spektrum latami chodzi na terapie i ich terapeuci nie zauważają ich spektrum
Patrycja: Mój terapeuta dał mi testy na dysocjację, które nie potwierdziły tej hipotezy. Myślę, że mógł nie mieć na mnie pomysłu. Na studiach trzymałam się z dala od tematu dzieci, bo nigdy o dzieciach nie myślałam i nie interesowały mnie. Wybrałam specjalizacje związane z dorosłymi. Możliwe, że coś wspomniano o spektrum autyzmu, ale na zasadzie, że to u chłopców i wygląda tak i tak – dla mnie to komunikat, że taką osobę raczej łatwo rozpoznać. Na studiach z psychoterapii nie było nawet słowa, bo po co? Psychoterapia psychodynamiczna nie jest dla ludzi autystycznych, tylko dla innych (tak to rozumiem). Autyzm to był historyczny objaw osiowy schizofrenii lub termin potoczny na bycie obojętnym na innych. Wiem, że obecnie się to zmienia.
Magda: Jako osoba autystyczna – wiedząc teraz ze jesteś autystyczna – masz o to żal, że ta wiedza nie była aktualizowana? Nie wiem, ile masz lat, ale domyślam się ze studiowałam już w czasie, gdzie była lepsza wiedza jednak.
Patrycja: Studiowałam psychologię w latach 2009-2014. Nie mam żalu, nikt nie może mnie nauczyć czegoś czego sam nie wie. Tak musiało być. Włącznie z tym, że jeśli faktycznie mogę nazywać się osobą autystyczną, to całe dzieciństwo o tym nie wiedziałam, w okresie dorastania. Może też tak miało być, wtedy rodzice mogliby się dowiedzieć o zaleceniach, które nie sądzę by były dla mnie dobre. Może zostałabym skierowana na jakiś trening społeczny albo ABA 😔. Mogłoby mnie to skrzywdzić.
Magda: Rozumiem, mam podobne myśli o potencjalnych skutkach mojej wczesnej diagnozy. Wróćmy teraz do otrzymania diagnozy w dorosłości – jakie towarzyszyły Ci uczucia, gdy wreszcie zdałaś sobie sprawę, ze jesteś autystyczna? Przeszłaś proces akceptacji tego faktu?
Patrycja: Nie przeszłam, bo dalej nie chce mi się wierzyć, że to jaka jestem tak się nazywa. Jakbym miała jakąś blokadę. Obecnie ktoś pomoże mi stwierdzić czy nie jest to mylone np. z ADD/ADHD. Różnica jest dla mnie taka, że na problemy w życiu autysty nie ma pomocy leków, a w ADHD tak. To chyba jest związane z całą masą pomysłów jakie mam, a do których czuję się niezdolna – boję się, że się przecenię. Mówiąc w dużym skrócie. Pamiętam, że kiedy diagnostka mnie poinformowała o diagnozie to zamarłam wewnątrz i chyba dalej mnie to trzyma. Dysonans poznawczy. Chcę dojaśnić, że kiedy czytam świadectwa życia osób w spektrum głęboko we mnie coś się cieszy, że zostało dostrzeżone i znalazły się słowa wyrazu. Tylko czym to jest? Trawią mnie wątpliwości i jest to paliwem do dalszego drążenia. Jestem ciekawa czy i w jakich okolicznościach się to zmieni i uznam, że już znam prawdę.
Magda: Rozumiem. Ja już jestem lata po nieoficjalnej i lata po oficjalnej i dalej ta prawda jest dla mnie kwestia dynamiczna. Ostatnio osiągnęłam chyba jakiś etap akceptacji tej subiektywności prawdy 🙂 Trochę pomaga mi pewnie, że mam przygotowanie filozoficzne.
Czy z perspektywy czasu teraz analizujesz np. wcześniejsze zachowania, cechy charakteru i tendencje w kontekście autyzmu? Np. zainteresowanie psychologią jest dość częste wśród autystycznych kobiet.
Patrycja: Tak, myślę o przeszłości i szukam perspektyw, które mogą opisać mój „styl życia”, doświadczenia, wpadki społeczne, które w szkole średniej i na studiach zapisywałam w telefonie, którego już nie mam 😔. Zawsze się śmiałam z tego, choć nie wtedy, kiedy się to działo. Najczęściej inni mnie informowali co odwaliłam i śmiali się, ja też się śmiałam. W zasadzie okazało się, że trudno mnie obrazić, bo nie traktuję osobiście przytyków i także się z nich śmiałam, ludzi to dziwiło, ale mnie lubili. Tak sądzę, gdyż cieszyli się na mój widok z jakiegoś powodu, podwozili i robili różne rzeczy, które nie wiążą się z antypatią lub obojętnością.
Magda: Co do znajomych – otaczasz się głównie osobami neuroróżnorodnymi? Badania pokazują, że się lepiej dogadujemy między sobą niż z neurotypowymi.
Patrycja: Ja nie wiem, gdzie są neurotypowi, dla mnie to legenda o Wielkiej Stopie. Zakładam ich istnienie, ale w moim otoczeniu ich nie ma, a resztę ludzi mało znam by to stwierdzić.
Magda: ha ha ha! To troche, jak ja. Zaczęliśmy żartować, że dogadywanie się ze mną jest najlepszym testem psychologicznym 😃. Czy diagnoza sprawiła, że zmieniłaś / rozszerzyłaś profesjonalna specjalizację, czy oddzielasz tematy autyzmu od swojej praktyki w pracy?
Patrycja: Nie oddzielam, bo okazało się, że zostały ze mną osoby pewne nie bez przyczyny. Otrzymali diagnozy poza naszym kontaktem, co dla mnie było cenne, bo zaczynałam kwestionować swoją poczytalność. Poinformowałam też moją superwizor o wszystkim.
Magda: Jakie pozycje do przeczytania poleciłabyś kolegom po fachu, którzy chcą rozszerzyć wiedzę na temat spektrum?
Patrycja: ‘Dziewczyny i kobiety ze spektrum autyzmu’ Sarah Hendrickx, ‘Aspergirls’ Rudy Simone, ‘Atypowy’ Pete’a Wharmby też (czytam obecnie), poza tym ‘Nieśmiali, skryci i społecznie niedopasowani’ Cynthii Kim.
Magda: Super. Dobra, to korzystając z tego, że też jesteś matką, zadam ostatnie pytanie, trochę inne. Autyzm na internecie zwłaszcza, często jest pokazywany przez paradygmat neuroróżnorodności – korzystają z niego też aktywiści. Czyli podejście, że autyzm jest inną budową mózgu, że może wiązać się z talentami, mocnymi stronami. Zauważam, że często powstaje dysonans między tym podejściem, a rodzicami autystycznych dzieci, które wymagają – i zapewne będą wymagały – opieki przez całe życie. Autyzm jak wiadomo, ma wiele form. Jako matka rozumiem tych rodziców, a jako autystka żyjąca i funkcjonująca w społeczeństwie rozumiem pierwszą grupę. Jak Ty się zapatrujesz na tę różnicę? Jak można pogodzić te podejścia?
Patrycja: Myślę, że tylko w naszym ludzkim świecie są nie pogodzone. W świecie natury to wszystko jest czym jest. W świecie zwierząt jest brutalnie, osobniki niestworzone do przetrwania umierają. W świecie ludzi wszystko zależy od tego, co uznają Ci, którzy decydują, poza oczywistymi czynnikami zewnętrznymi, które wpływają na śmiertelność. Odbiegając od tej brutalnej metafory myślę / wierzę, że „każdy” człowiek chce być kochany, czuć się potrzebny i akceptowany, spełniać się i wiedzieć o swoich mocnych stronach i ograniczeniach. Jednak w naszym świecie jest to prawdopodobnie domena idealizmu. Czy możemy dążyć w stronę tego ideału? Możemy, jeśli skierujemy się odpowiednio. Człowiek jest istotą tragiczną, tu nie ma jasnych rozwiązań.
Magda: Ha. Ciężko się nie zgodzić, ale i ciężko pogodzić. Człowiek jednak lubi walczyć ze swoją naturą i naturą w ogóle.
Patrycja: Dokładnie, jak to powiedział Jung, ostateczna prawda ma naturę paradoksu. Przez nasze przerośnięte mózgi musimy sobie znajdywać zajęcie.
Magda: Dokładnie. Buddyści mówią, że wszystko ma element dyskomfortu. Chyba coś w tym jest. Nie ma niczego idealnego.
Patrycja: Buddyści mają coś urzekającego i głębokiego w swoich refleksjach, zawsze mnie zatrzymują i czasem totalnie nie rozumiem, czuję, że to nie mój poziom refleksji lub jakąś inna różnica ma znaczenie.
Magda: Możemy kiedyś o tym porozmawiać, mój autystyczny special interest.
Patrycja: Piękny kierunek. To jest piękne w spektrum, nie umiem pojąć, że to objaw patologiczny. Choć jak się zaniedbuje inne sfery życia, to już zaczyna być.
Magda: To prawda. dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony nam czas ♥️
Patrycja: Pozdrowienia i do następnego wirtualnego razu.